Kopyść 2010

Chociaż ciągle pływamy „ku Wyspom Szczęśliwym”, szukając ich na prawdziwych morzach i oceanach, to przecież wiele z tych wysp, najprawdziwiej szczęśliwych, można znaleźć o wiele bliżej, po prostu obok, na lądzie. Pewnie nie zdradzę wielkiej tajemnicy – taką lądową Wyspą Szczęśliwą, którą „zaliczamy” już 26 razy, szczęśliwą dla mnie, ale i setek i - a patrząc ma historię - tysięcy już ludzi jest „Kopyść” – śpiewane spotkanie białostockich żeglarzy, Powinienem napisać – organizowane przez białostockie środowisko, bo tak naprawdę od lat jest to spotkanie żeglarzy polskich, świecąca swoim blaskiem szantowa wyspa na mapie dziesiątków podobnych krajowych festiwali i przeglądów.
          Ten blask to nie przypadek. Tak jak każdą wyspę i każde miejsce na ziemi można opisać klimatem, barwą nieba, meandrami historii i pulsem duszy jej mieszkańców, tak i „Kopyść” ma klimat niezrównanej życzliwości i przyjaźni, barwę różnorodnych koncertów i |”spotkań pozascenicznych”, i historię zamierzeń, imponujących wzlotów, niedostrzegalnych upadków i borykań „z tym i owym”. A dusza? To najbardziej nieuchwytna rzecz, którą raczej się czuje niż ujmuje w słowa. Więc żeby doświadczyć wszystkiego, trzeba (i wystarczy) po prostu przyjechać. Zobaczyć, wysłuchać i przeżyć, chociaż raz w roku, tą niezwykłą „Wyspę Szczęśliwą”. Do pamiętania i krzepiącego uśmiechu na każde wspomnienie.

I niech tak zostanie.
Dziękujemy!
Witajcie!

Marek Szurawski